piątek, 8 kwietnia 2011

Podatki

Wszyscy zabieramy się do uczczenia i upamiętnienia kompromitacji smoleńskiej wynikłej z zaniedbań i głupoty. Próżna szukać kogoś kto zajmuję się sprawami ważnymi dla społeczeństwa polskiego takimi jak podatki, emerytury, polityki zagranicznej czy edukacji. Media oraz politycy już zacierają ręce od kolejnej kilkudniowej sensacji i możliwości wylania swoich łez i żądań na srebrnym ekranie.
Ja chciałbym odejść dziś od tego tematu. Zamiast tego zajmę się tematem podatków w Polsce. Wielu polityków mówi, że podatki są po to by służyć CAŁEMU społeczeństwu. To, że tak nie jest  nikt nie ma zastrzeżeń. Ale nawet jeśli tak ma być to dlaczego są one są tak duże. Przejadamy około 40% naszych pieniędzy przez akcyzę, VAT , podatek dochodowy i różnorakie składki. Dla porównania w Singapurze jest to 12%. I niech mi ktoś jeszcze powie, że tam państwo nie działa lub nie ma pieniędzy. Jak Polacy mają się rozwijać jak nie mogą nawet oszczędzić by założyć firmę czy nawet zrobić specjalistyczne kursy. Klasa rządząca mami nas, że tak musi być, bo jeśli zmniejszymy podatki wzrośnie bezrobocie gdyż trzeba by zwolnić rzeszę urzędników czyli kolegów i rodzinę. A ja mówię niech to zrobią, a gwarantuję, że którykolwiek polityk, który zmniejszy podatki i wydatki państwa wygra w cuglach następną kadencję. U nas VAT wynosi 23% a w Brazylii 12%. I, które państwo rozwija się szybciej.
Ja jestem za tym by podatek WAT stanowił około 10%, a podatek dochodowy mimo iż nie powinno go być( gdyż jest to kara za pracę), ale rozumiem, że jest wspólnota i solidarność społeczna więc składamy się wszyscy na wspólne dobro więc powinien stanowić około 5%. Reszta składek emerytalne, zdrowotne, ubezpieczeniowe należy do decyzji  obywatela.
Nie wiem czemu nikt nie rozumie, że skoro mamy wolny rynek to wzrost cen wynika z braku towaru lub z jego większych kosztów(podatków). Jeżeli chleb kosztuję 2,50 zł przy Vacie 23% a ja zarabiam 2500 brutto ( 1800 netto) to stać mnie na 360 bochenków. Jeśli Vat spada do 10%, jeśli ktoś będzie sprzedawał chleb po 2 zł to splajtuje w tydzień. Powiedzmy, że chleb będzie po 1,25 zł ( nie mam danych o tym jakie są koszty pracy, energii) bo wszystkie czynniki składające się na wyrób chleba będą tańsze. Do tego niech mój podatek dochodowy niech wynosi nawet 10%. Koszt pracodawcy  względem pracownika też jest mniejszy. Skoro zarabiam tyle samo 2500 zł brutto ( 2250 netto).Oczywiście trzeba odliczyć nasze własne składki ( chyba, że ktoś jest na tyle nieodpowiedzialny, że ich nie opłaca) Niech to będzie 350 zł. Zostaje nam 1900 zł netto. To daje mi możliwość zakupu 1520 bochenków chleba. 4 razy więcej !!!
To nie wielkość naszej wypłaty determinuje czy jesteśmy bogaci, ale ceny produktów. Im one są mniejsze tym na więcej nas stać, a to powoduje, że mniejszą część naszej pensji wydajemy na doraźne cele i dzięki temu jesteśmy w stanie odłożyć jakieś oszczędności, a nie jak obecnie wegetować byle do kolejnej wypłaty.

Komentarze (2):

8 kwietnia 2011 15:48 , Blogger dziurka pisze...

jak Ty to trafnie potrafisz ująć!
a jak wyliczyć, ech; pozazdrościć :)

 
10 kwietnia 2011 06:35 , Blogger Ania pisze...

Prosto wyjaśniłeś, ale w liczbach to się pogubiłam

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna